Przyjechał do mnie nieśmiały z Chorwacji kotek
Który rozglądał się za przytulnym kątem
I myślał, będę szczęśliwy,
Gdy zwinę się w kłębek koło pieca,
A przed nosem będzie stała miseczka mleka
Ale kiedy zjem michę suchej karmy
To już nie będą żarty
Bo wtedy będę śnił jak jestem na łowach
I polował jak słynny "Kot w butach"
I nie będę panikował jak zobaczę
Złego, brudnego szczura
I nawet na krok od niego nie odskoczę
I swoją tu władzę pokażę !
Nagle "Onciu" się obudził
Sennie po domu się rozgląda
Niczego nie poznaje
Jakieś obce nie znane mu kraje
Choć miseczka i kuweta ta sama
Lecz niestety nie ma tu jego pana
Nowy pan próbuje go ułaskawić
Nowe, miękkie posłanie pościelić
Świerzą karmę do miseczki włożyć
I kuwetę dobrze odświeżyć
Ale niestety nie ma tu pieca
Gdzie więc będę leżał i się grzał?
Dwa dni kotek całe mieszkanie
Za spokojnym, ciepłym kątem przeszukał
I znalazł, ale nie kąt
Tylko wielki ogrzany słońcem okienny parapet
Na parapecie tym siedząc
Zaglądał przez okno
Za panem swym
Przesypiając cały dzień
A kiedy przyszła ciemna noc
Do zabawy i figlowania dostawał wielką moc
Biegał, skakał po wszystkich pokojach
Wszystkie parapety okienne zdominował
Nie dał się wyspać
Tylko swego pana szukał
I głośno nawoływał.
A rano najcieplejszy parapet wybierał
Zasypiał i marzył o ciepłym piecu
W swym starym domu i kocim przyjacielu
Którego, niespodziewanie zostawił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz