Zmuszony jestem do milczenia
Wzdycham co dzień o północy
Kiedy silniejsi polscy politycy
Falują na szklanym ekranie
Przez obywateli finansowani
Gdy zgrają niedorosłych krzykaczy
O wielkiej dziś mocy
Ćwiczą się w rzucaniu obelg
Jak w strzelaniu z procy.
Nie mogę zasnąć po północy
A usta zacieśniają się
A spojrzenie - jak fala wzburzona
A szerokie ramiona podnoszą się
Jak pas ratunkowy.
I krzyczę do lustra bez głosu
Pozwólcie nam żyć!
Nie ingerujcie w nasze leki
Zostawcie składaków przestępcy!
Nie stresujcie nas swoim zachowaniem
Swoim ironicznym uśmiechem zwycięscy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz