Codziennie od siedmiu lat
Pasę swój lęk
Jak owieczkę i jej kwiatów pęk
Drobny kucyk trawkę strzyże
I nie widzi groźne
I biegnące do niego z kosami
nie zmęczone wilki chyże
W ich oczach czai się śmierć
Już czuję jej jęki
Ale ona jeszcze będzie
Jadła mi z ręki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz