Znajomy zapach żniw,
Dym z drewna,
Ścięte siano,
I ciężka słodycz winogron.
Kiedyś będzie mi
Tego brakowało,
Ale nie będzie mi brakowało Ciebie,
Duszo Dawcy serca.
Starałem się jako biorca dopasować,
Dopasować do Ciebie,
Ale nie czuję się tu, w Klinice,
Jak w kochanym domu.
Stale zerkałem ku gwiazdom,
Kierunku przesuwania się ciężkich obłoków,
Żeby wreszcie pokazały mi
Kierunek do mojego domu.
Do domu o zapachu pewnej miłości,
Obecnej na co dzień serdeczności,
Zapachu domowego chleba
I anielskiego, błogiego spokoju
Wobec zranionego ciała.
Cieszę się, że jest to tylko
Wspomnienie z 2010 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz