Zachlapanym deszczem
A oczy zaszły mi mgłą i marzeniem
Bo tak naprawdę tęsknię
Za takim marzeniem, w którym
Jestem zupełnie zdrowy
Jestem górnikiem, jestem ratownikiem
Niosąc pomoc, ratunek, cierpiącym górnikom
Gdzieś na dole w ciemnym chodniku
Do pracy zawsze gotowy
Jestem cały czas do dyspozycji
Dla mojej "braci górniczej"
W nocy i o świcie
Jestem mężczyzną
Jestem ojcem
Jestem mężem
Jeszcze nie odstawiony
Na "boczny tor życiowy"
Robić to co lubię
Robić to co kocham
Być wśród oddanych mi ludzi
Z codziennym bólem głowy
Tych codziennych wydarzeń zakładowych
To nie jest ból głowy chorobowy
To jest ból głowy z emocji
I podwyższonej adrenaliny
Która pobudza mnie w pracy
Do jeszcze większej dyspozycji
Ale kiedy mgła z oczu mi z chodzi
I zobaczyłem znowu
Zachlapaną szybę deszczem
Westchnąłem tylko i pomyślałem
Dobrze by tak było,
Ale cóż, jestem statystycznie
Chory na serce, i mam już nowe,
Choć jest już trzy lata po przeszczepie
To co dzień rano cieszę się:
Że żyję !
Że mam żyć dla ojca i matki !
Że mam żyć dla żony !
Że mam żyć dla dzieci !
Że mam żyć dla wnuków !
Więc nie tęsknię za morderczym stresem
W obecnym zakładowym, biznesowym procesie
Wolę popatrzeć za okno
I padający spokojnie deszczyk
Który mnie uspokaja
Pobudza moją wyobraźnię
I tak dalej sobie marzę
Co by było, jakbym miał dalej
Swoje zdrowe serce...?
...Pijąc gorącą, pachnącą kawę
Patrząc na szybę zachlapaną deszczem.