Nie wiedziałem,
Że dawno miałem
Nadzieję ujrzeć Cię
I w objęciach
Twych Boże być
Niestety, byc albo nie być
Bo to jest pytanie,
Jak dalej żyć
We mgle mojej znieczulicy
I co tu robić Boże drogi
Ja tu od zawsze z Tobą żyję
Praw boskich przestrzegam
My tu ludzie pracowici
Uczciwi i bogobojni
I sami siebie szanują.
Ja to dziś odczuwam
I wszyscy my odczuwamy
Że moze się coś zepsuć
W tej naszej miejscowości
Wpływów zewnętrznych,
Chciwości i nienawiści
Snuje się do nas z każdej strony.
Ze zdumienia oczy swe przecieram
Że może się coś takiego wydarzyć
Że można w ludziach pobudzać złe instnkty
I w piersiach mych boli
Że nas to kiedyś tu wszystkich zniszczy.
Czy jest tu jakaś szansa
Żeby się ludzie opamiętali
I odgrodzić się od tego zła
I pozostawili samych sobie
Tak przecierz kiedyś było
Bo my sami damy sobie radę
Smutek mnie ogarnia Święta Panienko
Że jeżeli na naszej ziemi
Pozostanie to pokolenie
I być może nie będzie kościoła.
Kiedy głupi bolszewicy przyjdą
Po to, żeby zlikfidować naszą religię.
I zrobić z nich męczenników za ich wolność
I władzę im dać, by sami się wykończyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz