"Polskie protezy typu POLVAD Religa sprawdzają się i są bezpieczne. Problemem jest tylko to, że chory musi cały ten czas przebywać w szpitalu, z dala od rodziny. Jednak polscy inżynierowie pracują już nad stworzeniem protez, które można implantować – tak jak teraz te amerykańskie – dzięki czemu chory będzie mógł pójść do domu. To wymaga jeszcze kilku lat pracy i badań" – mówił podczas środowej konferencji dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu - czołowego w kraju szpitala kardiologiczno-kardiochirurgicznego - prof. Zembala.
Stosowana od 1999 r. po dziś proteza serca POLVAD jest pierwszą polską taką protezą. Została opracowana w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu (FRK) z inspiracji prof. Zbigniewa Religi (dziś fundacja nosi jego imię).
Najdłuższy okres mechanicznego wspomagania pracy serca dzięki tej protezie wynosi prawie dwa lata. Przeżył je 32-letni Marcin Drab z woj. mazowieckiego. W sierpniu 2015 r. trafił on do Śląskiego Centrum Chorób Serca, gdzie wszczepiono mu pneumatyczną sztuczną lewą komorę wspomagania krążenia typu POLVAD Religa.
Następne kilkanaście miesięcy pan Marcin – maż i ojciec – spędził w zabrzańskim szpitalu; był leczony wielokierunkowo. Jak mówił, w tym czasie codziennie miał rehabilitację, ćwiczenia na rowerku, spacery po korytarzu; głównie musiał jednak leżeć. "To były długie chwile; bywało różnie. Najgorsze były dwa mikroudary, które mnie dotknęły, a poza tym nic takiego się nie działo" – przyznał.
W marcu br. pacjent doczekał się transplantacji serca.
Pan Marcin opowiadał, że teraz czuje się już dobrze. "Nie mam duszności, nie męczę się, tak że jest rewelacja. Teraz marzę o powrocie do domu" – mówił podczas konferencji. Ma zostać wypisany jeszcze przed Wielkanocą.
Takie momenty, w których pacjent zdrowieje i może wrócić do domu, są w ocenie lekarzy i pielęgniarek najlepszymi chwilami w ich pracy. Przyznał to także dyrektor FRK, która tworzy protezy serca, Jan Sarna. "Warto pracować dla takich chwil, po to to wszystko robimy, żeby na samym końcu usłyszeć od pacjenta, który jest pytany: +Jak się pan czuł z tymi komorami? To nic takiego, czuję się dobrze, idę do domu, jestem zdrowy+" – podkreślił Sarna.
Z leczenia za pomocą polskich protez skorzystała także 23-letnia Martyna Kryczka z Cieszyna, która w sierpniu ub. r. urodziła córeczkę. Trzy miesiące po porodzie zaczęły się u pani Martyny problemy zdrowotne – najpierw źle się czuła, miała silny kaszel, była osłabiona. Potem okazało się, że ma problem z sercem; przebywając w szpitalu dostała zawału. Gdy lekarze orzekli, że prawdopodobnie konieczny będzie przeszczep serca, trafiła do Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Tam przez 44 dni była podłączona do pompy. Przeszczep miała 19 stycznia, po miesiącu wyszła do domu. "Wiadomo, że nie mogę jeszcze dźwigać malutkiej, ale teraz już jest super, prawie wszystko potrafię już zrobić sama" – mówiła pani Martyna.
Prof. Zembala przypomniał, że polskie protezy wspomagania pracy serca stosowane są jako pomost do regeneracji serca lub do transplantacji (przypadki pana Marcina czy pani Martyny, gdy regeneracja nie następowała). "Rośnie też trzecie zastosowanie, gdy chory ma przeciwskazania do przeszczepu i żyje na komorach. Takich chorych mamy już i to zastosowanie się rozwija" – zaznaczył.
Zaapelował też po raz kolejny, że w kwestii donacji potrzebna jest jeszcze większa wrażliwość i świadomość społeczna.
Nad nowymi protezami serca pracują obecnie inżynierowie i lekarze z zabrzańskiej FRK. "Te, które będziemy wprowadzać na rynek, to rodzina polskich protez serca Religa Heart - protez najnowszej generacji, wykonanych w najnowocześniejszej technologii z użyciem najnowocześniejszych materiałów. Będą one nowsze, bardziej niezawodne, prawdopodobnie tańsze, prostsze w obsłudze; lepsze pod każdym względem" – zaznaczył Jan Sarna.
FRK to założona w 1991 r. przez kardiochirurga prof. Religę (1938-2009) niepubliczna i niekomercyjna placówka naukowo-badawcza, która wspiera rozwój kardiochirurgii, wprowadzając do praktyki klinicznej nowoczesne techniki i technologie w zakresie leczenia serca.
W 2016 r. lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeprowadzili 46 transplantacji serca i 19 transplantacji płuc - najwięcej w Polsce.
Stosowana od 1999 r. po dziś proteza serca POLVAD jest pierwszą polską taką protezą. Została opracowana w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu (FRK) z inspiracji prof. Zbigniewa Religi (dziś fundacja nosi jego imię).
Najdłuższy okres mechanicznego wspomagania pracy serca dzięki tej protezie wynosi prawie dwa lata. Przeżył je 32-letni Marcin Drab z woj. mazowieckiego. W sierpniu 2015 r. trafił on do Śląskiego Centrum Chorób Serca, gdzie wszczepiono mu pneumatyczną sztuczną lewą komorę wspomagania krążenia typu POLVAD Religa.
Następne kilkanaście miesięcy pan Marcin – maż i ojciec – spędził w zabrzańskim szpitalu; był leczony wielokierunkowo. Jak mówił, w tym czasie codziennie miał rehabilitację, ćwiczenia na rowerku, spacery po korytarzu; głównie musiał jednak leżeć. "To były długie chwile; bywało różnie. Najgorsze były dwa mikroudary, które mnie dotknęły, a poza tym nic takiego się nie działo" – przyznał.
W marcu br. pacjent doczekał się transplantacji serca.
Pan Marcin opowiadał, że teraz czuje się już dobrze. "Nie mam duszności, nie męczę się, tak że jest rewelacja. Teraz marzę o powrocie do domu" – mówił podczas konferencji. Ma zostać wypisany jeszcze przed Wielkanocą.
Takie momenty, w których pacjent zdrowieje i może wrócić do domu, są w ocenie lekarzy i pielęgniarek najlepszymi chwilami w ich pracy. Przyznał to także dyrektor FRK, która tworzy protezy serca, Jan Sarna. "Warto pracować dla takich chwil, po to to wszystko robimy, żeby na samym końcu usłyszeć od pacjenta, który jest pytany: +Jak się pan czuł z tymi komorami? To nic takiego, czuję się dobrze, idę do domu, jestem zdrowy+" – podkreślił Sarna.
Z leczenia za pomocą polskich protez skorzystała także 23-letnia Martyna Kryczka z Cieszyna, która w sierpniu ub. r. urodziła córeczkę. Trzy miesiące po porodzie zaczęły się u pani Martyny problemy zdrowotne – najpierw źle się czuła, miała silny kaszel, była osłabiona. Potem okazało się, że ma problem z sercem; przebywając w szpitalu dostała zawału. Gdy lekarze orzekli, że prawdopodobnie konieczny będzie przeszczep serca, trafiła do Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Tam przez 44 dni była podłączona do pompy. Przeszczep miała 19 stycznia, po miesiącu wyszła do domu. "Wiadomo, że nie mogę jeszcze dźwigać malutkiej, ale teraz już jest super, prawie wszystko potrafię już zrobić sama" – mówiła pani Martyna.
Prof. Zembala przypomniał, że polskie protezy wspomagania pracy serca stosowane są jako pomost do regeneracji serca lub do transplantacji (przypadki pana Marcina czy pani Martyny, gdy regeneracja nie następowała). "Rośnie też trzecie zastosowanie, gdy chory ma przeciwskazania do przeszczepu i żyje na komorach. Takich chorych mamy już i to zastosowanie się rozwija" – zaznaczył.
Zaapelował też po raz kolejny, że w kwestii donacji potrzebna jest jeszcze większa wrażliwość i świadomość społeczna.
Nad nowymi protezami serca pracują obecnie inżynierowie i lekarze z zabrzańskiej FRK. "Te, które będziemy wprowadzać na rynek, to rodzina polskich protez serca Religa Heart - protez najnowszej generacji, wykonanych w najnowocześniejszej technologii z użyciem najnowocześniejszych materiałów. Będą one nowsze, bardziej niezawodne, prawdopodobnie tańsze, prostsze w obsłudze; lepsze pod każdym względem" – zaznaczył Jan Sarna.
FRK to założona w 1991 r. przez kardiochirurga prof. Religę (1938-2009) niepubliczna i niekomercyjna placówka naukowo-badawcza, która wspiera rozwój kardiochirurgii, wprowadzając do praktyki klinicznej nowoczesne techniki i technologie w zakresie leczenia serca.
W 2016 r. lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeprowadzili 46 transplantacji serca i 19 transplantacji płuc - najwięcej w Polsce.
(PAP)
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz