Kiedy
o poranku
Biegałaś
po łące boso
To
widziałem Cię jako „Bóstwo”
Bo
pachniałaś ranną rosą
O twarzy „Bogini Miłości” - radosną
A
ja patrzyłem z okna
Jak
Jej zwiewna sukienka
W
lekkich podskokach mokła
I
tak przemoczoną uśmiechem porannej rosy
Przypominała
mi „Nimfę Wodną”
Z
którą wspólnie przeżyłem
Upojne
chwile „słodkiej” nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz