To nie częstotliwość doświadczania stresu, ale sposób, w jaki na niego reagujemy, wiąże się z ryzykiem występowania chorób układu krwionośnego – zawiadamia czasopismo „Psychosomatic Medicine”.
Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii oraz Uniwersytetu Columbia (USA) wykazali, że osoby, które intensywnie przeżywają stres pojawiający się w codziennym życiu (bez względu na częstotliwość jego doświadczania) mają niższy wskaźnik zmienności rytmu zatokowego – miary regulacji pracy serca – a w związku z tym, są bardziej narażone na choroby układu krwionośnego.
W badaniu wzięło udział ponad 900 osób, które w codziennych wywiadach telefonicznych opowiadały o stresujących wydarzeniach minionego dnia, oceniały je pod względem intensywności oraz relacjonowały, jak wiele negatywnych emocji (złości, smutku, strachu) towarzyszyło im w tym czasie.
Na podstawie badania EKG (rejestrującego elektryczną czynność mięśnia sercowego) badacze ustalili, że osoby, które doświadczały w ciągu dnia licznych sytuacji stresowych wcale nie cechowały się mniejszą zmiennością rytmu zatokowego niż osoby, które rzadko miały do czynienia ze stresem. Mała zmienność rytmu zatokowego charakteryzowała za to badanych, którzy silnie reagowali na każde stresujące wydarzenie i odczuwali przy tym wiele negatywnych emocji.
„Wyniki naszego badania pokazują, że indywidualny sposób przeżywania stresu, w tym negatywnych emocji, jest ważniejszy dla zdrowia niż sam fakt doświadczania stresu” – komentuje współautorka badania Nancy L. Sin.
Więcej na ten temat pod adresem: DOI: 10.1097/PSY.0000000000000306 (PAP)
PAP Nauka w Polsce
Źródło:www.naukawpolsce.pap.pl
Trudno się nie zgodzić. Dzisiaj stresujących sytuacji nie brakuje. I rzeczywiście, zależy to od danej jednostki co i jak przeżywa. Ludzie o wybuchowym charakterze często gorzej znoszą stres i odbija się to potem na ich zdrowiu.
OdpowiedzUsuń