Że szybko stapia się moje ciało,
A serce dygoce i w szale omdlało
O rany! Jakie piękne spojrzenie
Ten prowokacyjny trzepot długich rzęs
Jakie duże śliczne oczy
I mój wzrok lecący w dół
I myśl o wspólnej nocy
Takie delikatne rysy twarzy
A jaki piękny uśmiech!
W obwodzie wydętych czerwonych ust
Za to spojrzenie padłbym u jej stóp
Tak bardzo rozpaliła moje myśli,
Że ją widzę na łóżku siedzącą
Nago z rozchylonymi udami
O rany! Co ja myślę!
Nie do wiary jak taka osóbka
Może rozpalić myśli mężczyzny?
Które nie trzymały się daty moich urodzin
Daty urodzin nie jednego z nas!
Nagle usłyszałem jej głos
Czy podać kawę? Czy kubek wody?
Dzień nie był zbyt gorący,
Poprosiłem więc o kawę.
Kiedy ją piłem, nie czułem jej gorąca,
Kiedy ją piłem, nie czułem jej gorąca,
Tak bardzo byłem rozpalony myślami!
Zapomniałem co ja tu robię!
I po co tu jestem!...
Błogosław Panie takie piękności
I chroń je przed złymi myślami
Ich piękno i krągłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz